Jak mówiłam mam już 'własny' internet w pokoju! Niby nic nadzwyczajnego, ale ja się strasznie cieszę. U mnie w domu komputer (czyli internet również) jest w osobnym pokoju, do wspólnego użytku. Odkąd dostałam laptopa to też, żeby podłączyć się do internetu musiałam chodzić do tego drugiego pokoju. Teraz jest internet bezprzewodowy, czyli mogę się nim cieszyć w zaciszu własnego pokoju :)
Dzisiaj jest strasznie przygnębiający dzień. Na moje złe samopoczucie wpłynęło po kolei kilka rzeczy.
Na pewno wieść o katastrofie polskiego rządowego samolotu nie jest wam obca. Gdy rano o tym usłyszałam nie mogłam w to uwierzyć, zginęło dziś dużo ludzi, którzy coś dla polski znaczyli. Nie potrafię o tym tak lekko mówić, a może blog nie jest za bardzo odpowiednim miejscem, żeby o tym wspominać. [*] [*] [*]
***
Wczoraj spotkałam się z koleżankami w mieście. Miałyśmy iśc na planty i zrobic kilka ładnych zdjęc, ale brzydka pogoda na to nie pozwoliła. Więc poszłyśmy coś zjeść. Najpierw byłyśmy w pizzerii a potem wstąpiłyśmy jeszcze do cukierni na deser :)
Miała być Mega i niby była Mega, ale na trzy osoby jednak zbyt mała.
A to już w cukierni, najchętniej to kupiłabym wszystko!
A to już deser, który ja zamówiłam.
To 'Truskawkowe pole' Kasi.
Piątkowy wieczór spędzony bez żadnych zmartwień wyszedł nam na dobre, obiecałyśmy sobie, że w tym tygodniu to jeszcze powtórzymy. No i ja muszę odwiedzić jeszcze Planty, bo mieszkając tu (15 km od miasta) i nie będąc ani razu na plantach...
(zdj. robione aparatem koleżanki, mówię o tym dlatego, że ja nie mam takiego aparatu i narzekam na każdym kroku, ale może jeszcze w te wakacje mój sen o p r a w d z i w y m aparacie się spełni. :))
Oo, uwierz, że ja też cieszę się z każdego komentarza (w końcu to mój początek)! Znam te uczucie :D Moje życie też nie obfituje w zapierajace dech w piersiach zwroty akcji, ale w każdym dniu staram się znaleźć coś fajnego (co jest trudne, zważywszy na natłok obowiązków przedmaturalnych). Najważniejsze to myśleć pozytywnie. No a wena do napisania notki i tak nie przyjdzie do nas zawsze.. Do blogowania potrzeba chyba sporo samozaparcia ;P
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny, będę wpadała do Ciebie regularnie :)
Aaaa! i przez Twój post mam ochotę na truskaawki!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, samozaparcia, silnej woli. Ja muszę powiedzieć, że strasznie szybko się zniechęcam, gdy coś mi nie wyjdzie lub raz nie mam czasu a potem już mi się nie chce. Pisząc ostatnią notkę (w ogóle zakładając bloga) postanowiłam, że to będzie też będzie dla mnie rodzaj takiego sprawdzianu silnej woli. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuń