niedziela, 30 maja 2010

F R A N C J A : dzień 2(czwartek) Nauka salsy

Po pierwsze przepraszam, że długo nie pisałam, ale ten tydzień był straszny. W każdy dzień pisaliśmy jakieś sprawdziany. Pozwolę sobie przybliżyć, więc tak, w poniedziałek pisałam kartkówkę z PO, na którą się nauczyłam na przerwie, we wtorek pisałam sprawdzian z chemii w środę z biologii z tematu na którym nie byłam na żadnej lekcji, w czwartek z niemieckiego i z matematyki a na piątek pisałam wypracowanie z polskiego. No to sami rozumiecie. Strasznie nie chce mi się uczyć, a wiem, że muszę. Chciałabym już wakacji...
Przejdę już do relacji.

Czwartek był dniem wolnym, który mieliśmy spędzać wspólnie z rodzinami. Ja trafiłam do rodziny, której nie zależało bardzo by wypełnić mi ten czas wolny w całości, a może nie mieli do tego warunków. (ale dalej myślę, że to pierwsze) W każdym razie przez cały czwartek nie robiłam nic pasjonującego. Obudziłam się o 10h, ale (na szczęście) nie ostatnia, bo moja korespondentka jeszcze spała. Do 14h zupełnie się nudziłam (dobrze, że wzięłam ze sobą książkę) bo o 14h pojechaliśmy do centrum handlowego, wszystko by  było fajnie, tylko że z nami pojechała też jej koleżanka, wiec ja zeszłam na drugi plan... Podczas tej 'wycieczki' nie odzywałam się w ogóle, no bo i po co (one sobie rozmawiały w najlepsze), no może po za odpowiedziami na pytania czy jestem głodna lub szczęśliwa.
Wróciłyśmy do domu, nie robiłam tu nic pasjonującego. Dopiero koło 20 lub 21h pojechałam z nią i z jej mamą do Tour. Celem był klub/restauracja w której tańczono salsę. W pewnej chwili podszedł do nas mężczyzna i zaproponował naukę salsy... Zgodziłam się, czemu nie. Nigdy salsy nie tańczyłam.
Pokazał nam  podstawowe kroki, potem tańczyliśmy w parach, niby nic trudnego, ale staje się gdy facet mówi po francusku a ty nic z tego nie rozumiesz i patrzy się na ciebie jak na ....

Pokażę kilka zdjęć.
Taki polski akcent. :)


1 komentarz:

  1. ula francja jest sliczna ale nie mialam okazji tam jeszcze byc ;)

    OdpowiedzUsuń