A dzisiaj jeszcze po południu idę do babci na imieniny (w takich momentach żałuje, że jestem na diecie) a potem, czy jescze przed jak znajdę chwilę to będę wybierac temat na wok (jak znajdę chwilkę to się podziele z wami moim wyborem, ale nie chce nic obiecywac, bo to mi nigdy nie wychodzi). I co mi jeszcze pozostaję? Uczyć się wiersza, przeczytać Pana Tadeusza, uczyć się biologii, zrobić zadania do szkoły... powodzenia Olu!...
niedziela, 6 marca 2011
Sunrise.
Kiedyś przed wyjściem do szkoły chwyciłam aparat i przez okno balkonowe zrobiłam takie oto zdjęcia przepięknego wschodu słońca.




A dzisiaj jeszcze po południu idę do babci na imieniny (w takich momentach żałuje, że jestem na diecie) a potem, czy jescze przed jak znajdę chwilę to będę wybierac temat na wok (jak znajdę chwilkę to się podziele z wami moim wyborem, ale nie chce nic obiecywac, bo to mi nigdy nie wychodzi). I co mi jeszcze pozostaję? Uczyć się wiersza, przeczytać Pana Tadeusza, uczyć się biologii, zrobić zadania do szkoły... powodzenia Olu!...
A dzisiaj jeszcze po południu idę do babci na imieniny (w takich momentach żałuje, że jestem na diecie) a potem, czy jescze przed jak znajdę chwilę to będę wybierac temat na wok (jak znajdę chwilkę to się podziele z wami moim wyborem, ale nie chce nic obiecywac, bo to mi nigdy nie wychodzi). I co mi jeszcze pozostaję? Uczyć się wiersza, przeczytać Pana Tadeusza, uczyć się biologii, zrobić zadania do szkoły... powodzenia Olu!...
sobota, 19 lutego 2011
"It may be quite simple but now that it's done..."
Hej! Dzisiaj, po pierwszym tygodniu szkoły po feriach mam wreszcie trochę wolnego czasu i dlatego właśnie dodaję kolejnego posta. Nic nadzwyczajnego, gdyż nic nowego u mnie się nie dzieję. Codziennie ta sama monotonia. Czas zaczęłam już liczyć od wstania z łóżka o 5.50 do położenia się około h 24.00, pomiędzy jest już tylko szkoło potem obiad a później nauka na następny dzień...
Rok 2011 jest dla mnie rokiem osiemnastek, no i dzisiaj też idę na jedną do koleżanki z gimnazjum. Muszę przyznać, że mi się trochę nie chce, a powodem tego pewnie jest świadomość trudnego pod względem szkolnym następnego tygodnia, a może też po części to, że dawno się nie widziałam z tymi dziewczynami i trochę się obawiam, że nie będziemy miały o czym rozmawiać i nie znajdziemy wspólnych tematów, choć pewnie jest to idiotyczna obawa, ale ja się takimi cechuje...
W każdym razie dobra, nie przeciągajmy już, jest już trzecia godzina, a ja się jeszcze chciałam pouczyć historii. Pięknie...



^Ostatnio zakupiłam sobie piękną piżamkę , a właściwie to spodnie do piżamy. Są duże i luźne - takie jak lubię






^Czy moje palce są aż tak grube na tym zdjęciu jak mi się wydaje ? :D:D

^Ostatnio kupione magazyny. Nawet nie mam czasu porządnie ich przeczytać...
piosenka na dziś:
Rok 2011 jest dla mnie rokiem osiemnastek, no i dzisiaj też idę na jedną do koleżanki z gimnazjum. Muszę przyznać, że mi się trochę nie chce, a powodem tego pewnie jest świadomość trudnego pod względem szkolnym następnego tygodnia, a może też po części to, że dawno się nie widziałam z tymi dziewczynami i trochę się obawiam, że nie będziemy miały o czym rozmawiać i nie znajdziemy wspólnych tematów, choć pewnie jest to idiotyczna obawa, ale ja się takimi cechuje...
W każdym razie dobra, nie przeciągajmy już, jest już trzecia godzina, a ja się jeszcze chciałam pouczyć historii. Pięknie...
^Ostatnio zakupiłam sobie piękną piżamkę , a właściwie to spodnie do piżamy. Są duże i luźne - takie jak lubię
^Czy moje palce są aż tak grube na tym zdjęciu jak mi się wydaje ? :D:D
^Ostatnio kupione magazyny. Nawet nie mam czasu porządnie ich przeczytać...
piosenka na dziś:
piątek, 11 lutego 2011
Zakupy i książka.
Dzisiaj pokażę ( z lekkim opóźnieniem, przepraszam, ale po drodze miałam lekkie problemy z internetem) to co zakupiłam na ostatnim wypadzie do Krakowa.
Cały dzień spędziłam z koleżankami w galerii buszując po sklepach (pod koniec już mi nogi wysiadały :D ) Oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami...
I jeszcze dodam, że skończyłam czytać wczoraj świetną książkę. Igrzyska śmierci (Hunger Games) Suzanne Collins.Nie będę jej tutaj opowiadać, kto będzie chciał to sobie poszuka. To jest właśnie z tej dziedziny książka po której przeczytaniu siedzę czy bądź leżę w łóżku i rozmyślam nad nią, nad jej historią czy bohaterami. Jednym słowem wciągnęła mnie i teraz nie mogę się doczekać kiedy będę miała okazję zakupić następną cześć.
Polecam!
Cały dzień spędziłam z koleżankami w galerii buszując po sklepach (pod koniec już mi nogi wysiadały :D ) Oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami...
Piękna torba o jakiej długo myślałam z jednego z moich ulubionych sklepów - H&M'u.
(denerwują mnie tylko te zapięcia, gdyż są na zatrzaski, które nie łapią od razu i trzeba się dobrze nacelować by się wreszcie zapięły)
I muszę się jeszcze pochwalić, że wreszcie posprzątałam w szafie! Wiem to jest niemały szok! Ale tak zrobiłam to, jest teraz strasznie przejrzyście :) Odnalazłam tyyyle zapomnianych bluzek. :) Sama się sobie dziwię, że się wreszcie z tym uporałam...(denerwują mnie tylko te zapięcia, gdyż są na zatrzaski, które nie łapią od razu i trzeba się dobrze nacelować by się wreszcie zapięły)
Kupiłyśmy sobie z koleżanką takie same bransoletki. ( ta też pochodzi z H&M)
Ja kupiłam jeszcze pierścionki. (H&M)
(One są rozmiaru M, i pasują mi tylko na środkowy palec, na resztę palców są za duże, mogą łatwo spaść, lecz w ostateczności da się je nosić. Natomiast pierścionki rozmiaru S są już kompletnie za małe... - moje palce są niewymiarowe :D )
(One są rozmiaru M, i pasują mi tylko na środkowy palec, na resztę palców są za duże, mogą łatwo spaść, lecz w ostateczności da się je nosić. Natomiast pierścionki rozmiaru S są już kompletnie za małe... - moje palce są niewymiarowe :D )
A to zdjęcie na dokładkę :)
I jeszcze dodam, że skończyłam czytać wczoraj świetną książkę. Igrzyska śmierci (Hunger Games) Suzanne Collins.Nie będę jej tutaj opowiadać, kto będzie chciał to sobie poszuka. To jest właśnie z tej dziedziny książka po której przeczytaniu siedzę czy bądź leżę w łóżku i rozmyślam nad nią, nad jej historią czy bohaterami. Jednym słowem wciągnęła mnie i teraz nie mogę się doczekać kiedy będę miała okazję zakupić następną cześć.
Polecam!
To jest filmik przedstawiający jedną historię/wątek z książki. Lecz nie jest to oryginalny film, ten jest dopiero planowany. Smutny...
sobota, 15 stycznia 2011
"This is a gift it comes with a price Who is the lamb and who is the knife..."
Dzisiaj po za tym, że się nudzę to nie robię nic. A miałam się uczyć matematyki od samego rana... Jest już dwunasta a ja dalej... no właśnie nic. :( Więc pomyślałam, że zrobię coś pożytecznego, co akurat nie wiąże się z nauką no i wymyśliłam, że dodam dziś nowego posta zgodnie z moją noworoczną obietnicą poprawy... :) (
A więc zaprezentuję teraz co dostałam na święta:)
A więc zaprezentuję teraz co dostałam na święta:)
^ Buty od Mamy.
^ Te też. - H&M z wyprzedaży za 5 €. :)
^ Dwie książki, które dostałam na Mikołaja, więc w sumie to nie wiem tak naprawdę od kogo. Ale pierwsza to czuje, że od Taty, bo to on najbardziej mnie pilnuje w nowej diecie, którą sobie wymyśliłam. W tej książce są naprawdę fajne przepisy, które urozmaicają mój jadłospis składający się z normalnych jaj, ryb i placków z otrębów.
A druga książka też fajna, tylko nie miałam jeszcze za bardzo czasu tak naprawdę z niej skorzystać. :(
A druga książka też fajna, tylko nie miałam jeszcze za bardzo czasu tak naprawdę z niej skorzystać. :(
^ Bardzo ładne perfumy. Zapach jest bardzo ładny tak samo jak i cały ich zewnętrzny wygląd. A nawet pudełko. <3
^ Dostałam jeszcze kartę prezentową do empiku z czego się bardzo cieszę, gdyż jest on jednym z miejsc w których mogłabym 'zamieszkać' i ani trochę by mi się nie nudziło. :) Jeszcze nie wykorzystana, ale mam już pewien pomysł na nią :)
A tak spędziłam wczorajszy wieczór. :)
A tak spędziłam wczorajszy wieczór. :)
Ale mam krzywe palce :D
Kto wie co to za książka?
Kto wie co to za książka?
Później włączyłam sobie film. Bardzo ładny. (bo 'fajny' tu nie pasuje.)
I wieczorna kolacja. Jogurt z płatkami otrębowymi. Dobre :) i proszę się nie sugerować tym, że wyglądają jak karma dla świnki morskiej :D
Później jeszcze rozmawiałam z koleżanką do 1.30 w nocy na skypie i poszłam spać. :) stwierdziłyśmy, że kiedyś musimy sobie zrobić maraton "Zbuntowanego anioła" (serial dzieciństwa :D)
A na koniec piosenka:
Z której to pochodzi cytat w nagłówku.
Później jeszcze rozmawiałam z koleżanką do 1.30 w nocy na skypie i poszłam spać. :) stwierdziłyśmy, że kiedyś musimy sobie zrobić maraton "Zbuntowanego anioła" (serial dzieciństwa :D)
A na koniec piosenka:
Z której to pochodzi cytat w nagłówku.
czwartek, 6 stycznia 2011
Zdj. z Sylwestra + naszyjnik DIY
Dzisiaj chciałam zaprezentować mój strój który miałam na sylwestrze, tylko u w a g a ! Proszę nie patrzeć na mój czerwony nos! :D Ale przede wszystkim chciałam też pokazać naszyjnik który sobie sama specjalnie na tę okazję zrobiłam. Najpierw chciałam coś długiego no ale gdy poszłam do sklepu po łańcuchy to okazało się, że mieli tylko takie grube :( Więc kupiłam po metrze złotego i brązowego i wyszłam ze sklepu z nową już wizją w głowie. Choć ten który mi wyszedł nie do końca odzwierciedla mojego początkowego pomysłu to i tak jestem zadowolona z efektu końcowego :)


http://lula.pl/lula/1,94041,8251986,DIY___naszyjnik.html < Po części zainspirowałam się instrukcją stąd.



piątek, 31 grudnia 2010
Xmass.
"Trochę" spóźniony post świąteczny. Może nie będę znowu się rozpisywać jak to miałam lenia i że się poprawią i od razu przejdę do zdjęć.
Wczoraj, podczas zmagania z cieknącym katarem i szczypiącym, czerwonym nosem z nudów i po części z nerwów gdyż film, który sobie postanowiłam oglądnąc online nie chciał mi się buforować zeszłam na dół i zrobiłam kilka zdjęc mojej choince :) Dzisiaj postanowiłam wziąć się w garść i wreszcie coś dodać :) A potem pójdę się umyć i zacznę się przygotowywać na sylwestra bo mimo kataru jednak gdzieś idę :)
Wszystkiego najlepszego na nadchodzący nowy rok i na całą nową dekadę, aby każdy bez wyjątku nie musiał żałować kolejnego kroku i mógł cieszyć się niespodziankami jakie postawi na jego drodze życie :)
Do zobaczenia w następnym, szczęśliwszym roku !!!
Ola
xxx
Wczoraj, podczas zmagania z cieknącym katarem i szczypiącym, czerwonym nosem z nudów i po części z nerwów gdyż film, który sobie postanowiłam oglądnąc online nie chciał mi się buforować zeszłam na dół i zrobiłam kilka zdjęc mojej choince :) Dzisiaj postanowiłam wziąć się w garść i wreszcie coś dodać :) A potem pójdę się umyć i zacznę się przygotowywać na sylwestra bo mimo kataru jednak gdzieś idę :)
Do zobaczenia w następnym, szczęśliwszym roku !!!
Ola
xxx
poniedziałek, 1 listopada 2010
Pierwszy tydzień za mną.
Po długim zastoju blogowym spowodowanym głównie brakiem czasu, który to z kolei spowodowała szkoła dodaje wreszcie coś nowego. No, dobra, może nie nowego bo dalej kontynuuje relację z Wiednia (hah, już przez dwa miesiące, szybka jestem^^) Ale postanowiłam, że dokończę :)
W tym dniu Mama miała wolne więc wyszłyśmy się gdzieś przejść i coś zjeść.
Byłyśmy w chińskiej restauracji z bufetem (czyli jedz ile chcesz za jedyne 5 czy 6 euro)
Jedzenie było dobre lecz bez żadnych rewelacji i podniebiennych rozkoszy. Było rozmaite, od różnych rybeczek i innych stworzonek morskich w panierce po makarony, zupę i warzywa, a co chwilę uzupełniali braki i donosili nowości. Może nie była to taka prawdziwa chińska kuchnia, z taką 'poważną' chińszczyzną, ale można było się porządnie najeść za naprawdę niską cenę (więc może dlatego usłyszałyśmy tam kilka polskich głosów ;))
Byłyśmy w chińskiej restauracji z bufetem (czyli jedz ile chcesz za jedyne 5 czy 6 euro)
Jedzenie było dobre lecz bez żadnych rewelacji i podniebiennych rozkoszy. Było rozmaite, od różnych rybeczek i innych stworzonek morskich w panierce po makarony, zupę i warzywa, a co chwilę uzupełniali braki i donosili nowości. Może nie była to taka prawdziwa chińska kuchnia, z taką 'poważną' chińszczyzną, ale można było się porządnie najeść za naprawdę niską cenę (więc może dlatego usłyszałyśmy tam kilka polskich głosów ;))
Później, przyjechałyśmy do 1. becyrku i przeszłyśmy się trasą zabytków Hofburgu, który już wcześniej miałam okazję samotnie zwiedzić :)
Następnie weszłyśmy do Stephansdomu - katedry św. Stephana, najbardziej rozpoznawalnego budynku Wiednia.
Niestety zdjęcie zewnątrz budynku nie mam gdyż strasznie przeszkadzało południowe słońce, a także ciasne otoczenie przez inne budynki.
Dalej przeszłyśmy się przez bogaty i super turystyczny Stephansplatz i zeszłyśmy w boczne uliczki, gdzie wcale nie ma gorszych widoków.

A tutaj kilka zdjęc koników czekających na bogatych japońskich turystów. Po dniu chodzenia usiadłyśmy w parku.
Dalej przeszłyśmy się przez bogaty i super turystyczny Stephansplatz i zeszłyśmy w boczne uliczki, gdzie wcale nie ma gorszych widoków.

A tutaj kilka zdjęc koników czekających na bogatych japońskich turystów.
I tak w wielkim skrócie upłynął pierwszy tydzień mojego 4 tygodniowego pobytu. Nic wspaniałego się nie wydarzyło. Wszystko co zwiedziłam kiedyś już wcześniej też widziałam, czyli nic nowego. Często po kursie jechałam na Mariahilfe, którą przechodziłam w jedną i w drugą stronę wchodząc do H&M i księgarni, w której było wszystko co tylko Ola mogłaby wymarzyć. (oglądałam każdą książkę w anglojęzycznym dziale i zachwycałam się każdym pędzelkiem i farbami z prawdziwego zdarzenia schodząc piętro niżej do działu plastyczno-papierniczego. W takim sklepie to ja mogłabym zamieszkać i nigdy by mi się nie nudziło:) )
Subskrybuj:
Posty (Atom)